Heej!
Dzisiaj nie mam weny. Moim szarym komórkom nie sprzyja deszcz, szarość, mgła. Ale postanowiłam nieco napisać.
Otóż możliwe, że zastanawialiście się czemu taki tytuł bloga. Już wyjaśniam...Momencik...łyk herbatki...i zaczynam.
Zastanawiając się jak mogłaby się nazywać hodowla psów, którą mamy zamiar założyć z rodzicami wpadł mi do głowy pomysł aby podeprzeć się zwrotami z mojej ulubionej sagi..tak,tak "Ulysses Moore". Czasem były to tytuły poszczególnych tomów, czasem dwa zwroty jakby połączone przez mnie. Tom 9 to Labirynt cienia. Od tego się zaczęło. Później wymyśliłam : Imię wiatru. I sprytnie połączyłam. I proszę. Mam tytuł bloga. Ale nie jest on nazwą mojej przyszłej hodowli, wymyśliłam zupełnie inną, chociaż tajemniczością związany z Ulyssesem.
A co do koni, które można ujrzeć na obrazku przy tytule to miały oznaczać one wolność, możliwość przekraczania granic. Oczywistym jest, że te obrazki w rameczce co się tak fajnie zmieniają (są bardzo wciągające) też nie są bez znaczenia. Oprócz zachodzącego naszego kochanego słoneczka :D jest tam także odrobina Ziemi, jakiś horyzont, piękne nie kończące się niebo. W pewnym sensie też ma ukazywać wolność czy coś w tym rodzaju.
A to wszystko nawiązuje do tego jak chciałabym aby było. Chciałabym kiedyś pojechać byle gdzie, oczywiście z jakimś sympatycznym...pieskiem. Z Baszą (mój obecny misio) to może już nie ale z jakimś tam następnym - jak najbardziej. Lubię przeglądać blogi podróżnicze. Jedziesz, zapominasz tak przy najmniej troszeczkę o życiu codziennym. Niestety później trza wrócić i problemy codzienności także wracają.
Może jeszcze jakiś fajny obrazek:
Świetny blog ;))
OdpowiedzUsuńBardzo fajna grafika, ja bym tylko nagłówek zmieniła bądź usunęła ;))
Wpadnij do mnie; www.invisible-creation.blogspot.com