wtorek, 20 listopada 2012

Tre metri sopra il cielo

Niektórzy już wiedzą o co chodzi. Kolejny film, który wprowadził lekkie zamieszanie w moim życiu. Dał mi wiele do myślenia. Zawsze kochałam motory ale teraz kocham je jeszcze bardziej. Marzę o czarnym ścigaczu. Od mniej więcej 4 klasy podstawówki powtarzam sobie i wszystkim wokół: kiedyś będę miała motor!
"wszystko co musisz zrobić to założyć słuchawki, położyć się na ziemii i słuchać CD swojego życia"
"nigdy nie męcz się marzeniami"

A propos marzeń...Słyszeliście kiedyś o prawie przyciągania? Zajebisty temat. Oczywiście polecam lekturę : "Sekret" i "Siła" Rhondy Byrne + do tego film "Sekret". Muszę przyznać, że dało mi to wielkiego kopa w dupę. Dzięki prawu przyciągania jestem bardziej optymistyczna, staram się cieszyć każdą chwilą. I na prawdę przyciągam do siebie rzeczy ludzi sytuacje które pasują do moich myśli.

Nie zaczyna się zdania od "a więc" a więc ja zacznę :P
A więc myślcie pozytywnie, za wszelką cenę dążcie do realizacji waszych marzeń, cieszcie się każdą chwilą swojego życia, kochajcie życie, kochajcie wszystko co was otacza i bądźcie za to wdzięczni a to zaprocentuje w niedalekiej przyszłości. To działa.

Dawno mnie nie było...

A żeby zarymować tak hipstersko do tytułu : "i trochę się zmieniło". Ale to nie było śmieszne...:( A co konkretnie się zmieniło: więcej śpiewam (wkurzając przy tym całą rodzinę), dużo muzyki, więcej książek, więcej filmów. Nowy pokój. Trochę inna ja. Może mądrzejsza...

poniedziałek, 13 lutego 2012

Hej!

Tak troszkę tylko tym razem.
Właśnie wczoraj skończyły mi się ferie. Spędziłam je całkiem nieźle. Pierwszy tydzień we Włoszech. Wyszalałam się na snowboardzie. A w miejscowych zawodach narciarsko-snowboardowych dla polaków zajęłam ! miejsce w kategorii "snowboard junior". Tylko ta kategoria była dosyć dziwna (chodzi o juniory), ponieważ obejmowała dzieci i młodzież 8-17. Taka trochę ogromna rozpiętość wiekowa. Byłam z rodzicami i dwoma zaprzyjaźnionymi rodzinami. Najlepsze były wieczory ze Scrabblami. Podzieliliśmy się na 3 trzyosobowe drużyny. Ja byłam w grupie młodzieży tzw. "Mohery", a to z tego względu, że pierwsze ułożone przez nas słowo na tym wyjeździe brzmiało: moher. I tak już zostało do końca. :D
Drugi tydzień spędziłam w domu, niestety klejąc się do komputera. Czasem włączałam tryb czytanie. Udało mi się w te ferie przeczytać dwie książki: "Tristan i Izolda" (lektura) i "My,dzieci z dworca Zoo". Oczywiście druga 100 razy lepsza ale pierwsza jak na lekturę to tragedii nie było.

Jutro walentynki...Nigdy ich nie lubiłam. W tym roku mam mieszane uczucia. Nie mogę się doczekać święta dwa dni po walentynkach - tłusty czwartek. I postaram się zjeść jak najwięcej, muszę w końcu przytyć chociaż 0,5kg (tak, to może się wydawać dziwne ale mam całkiem odwrotny problem niż większość dziewczyn).
Coś czuję, że w tym roku luty będzie dłuuuugi. Już jest okropny, nie wiadomo co będzie później. Wierzę, że się chociaż troszkę poprawi.

czwartek, 9 lutego 2012

Hej!
Daaawno nie pisałam. Czasem coś napisać wypada, więc piszę :D
Nic, kompletnie nic dzisiaj mi się nie chcę. No siłą do roboty mnie nikt nie zaciągnie. Zjadłam śniadanie o 12.30. Jak tak człowiek dłużej poleży to później cały dzień rozwalony bo nie ma się na nic ochoty. Czuję się jak chodzący trup.
Ostatnio też mam ochotę się na kimś wyżyć. Niby nic mi rodzice nie zrobili ale i tak mam ochotę na nich się trochę podrzeć. Co prawda potem mam wyrzuty sumienia, bo tak na prawdę nie miałam za co na nich się wydzierać. Ale to mi sprawia dziwną przyjemność. Czasem się trzeba porządnie wydrzeć. Wtedy tak lżej jakoś jak się wyrzuci z siebie to wszystko, ten cały brud.
Życie jest dziwne.

środa, 11 stycznia 2012

Już trzeci raz zaczynam to pisać, bo zawsze mi komputer przerywa w takim momencie że nie zdążę zapisać!!

Hej!
Dłuuugo nie pisałam ale teraz chcę napisać nieco więcej.

 Niestety nie wybiorę się w tym roku na żadną styczniową wystawę. Pomyślimy nad walentynkową w Bydgoszczy :D

Mam ciężki tydzień. Dużo zadają, spr z polskiego z Biblii itd. Mam nadzieję, że dostanę z niego 2/3. Trzymajcie kciuki. Muszę się zacząć lepiej uczyć. To moje postanowienie noworoczne. Jak będę mieć lepsze oceny i troszkę więcej czasu to zastanowię się nad tym aby zapisać się z Baszą na agility (tor przeszkód dla psów).



Mam dylemat. Nie wiem na jaki obóz się w tym roku wybrać. Mam dwa do wyboru. Najlepiej byłoby oba ale to trochę kosztuje. Pierwszy to obóz konny w Poznaniu - kusi dobrymi trenerami i tym że mogę na prawdę się dużo nauczyć. Dawno nie jeździłam konno i nie chciałabym zaprzepaścić tego co już osiągnęłam.
Drugi to obóz z psem w Rynie. Fajnie byłoby zabrać Baszkę gdzieś dalej niż na poligon niedaleko domu i żeby pobawiła się z różnymi psami.

(Moja druga ulubiona rasa, obok nowofundlanda - papillon)

W minioną niedzielę uczestniczyłam jako wolontariuszka w WOŚP. Chciałam z Baszą ale nie wyszło. Przydzielili mnie do mojego "ulubionego" sklepu osiedlowego Auchan :D Kocham te tłumy, z czego połowa to rosjanie, którzy próbują się z tobą dogadać po rusku, myśląc, że ich rozumiesz. Uwielbiam też te wspaniałe naburmuszone kury domowe, które patrzą na mnie jakbym była jakimś przestępcą, który dopiero co obrabował bank.



Ostatnio zainteresowałam się mangą. Kiedyś dostałam książkę na ten temat ale nie wykazywałam chęci do rysowania. Teraz się wzięłam i narysowałam. Całkiem fajnie mi to wychodzi. Nie jest to jakiś geniusz ale mi się podoba. A to najważniejsze.



I jeszcze coś zupełnie nie związanego z powyższym: NIENAWIDZĘ swojego komputera. Czasami mam ochotę go wywaliś za okno (ale jeszcze troszkę mi posłuży więc się nie odważyłam). Zbieram już na laptopa. Ten się zacina, wyłącza sam, chodzi wolniej ode mnie - masakra.



I na do widzenia jakiś sympatyczny obrazek:

wtorek, 3 stycznia 2012

Hej!
Przepraszam, że musieliście trochę poczekać na nowy post. Najpierw był Sylwester (świetny), potem trzeba było odpocząć potem szkoła :(
Wczoraj był pierwszy dzień szkoły po tak długiej przerwie. Nauczyciele byli dla nas ulgowi :D Za to dzisiaj zaczęła się harówka.
Ale zadają jeszcze niewiele. Uwielbiam to, że nowy semestr przynosi nowe nie przygotowania :D


Przyjechała do mnie ciocia ze swoim psiakiem (york mini). Uwielbiam go. Na początku trochę się bał mojego potworka (Baszy) ale teraz jest już ok. Basza próbowała mu wypić wodę z miski ale jej się pyszczek nie zmieścił do niej :) Dla 2Pac'a (tak ma na imię przystojny kawaler ;p) jej miska jest jak wanna.

Zauważyłam, że przedłużyli termin zgłoszeń na wystawę karnawałową w Gda. Zobaczymy co się da załatwić z moimi kochanymi rodzicami ... Na razie się na mnie wydzierają, że rachunki za prąd duże. Termin kończy się dzisiaj, więc jeszcze mam dwie godziny na negocjacje :D Życzcie mi powodzenia.
Niedługo znów napiszę.
Papa!!!

Obrazek musi być! To moja Basza. Zdjęcie z wakacji 2011. Byłyśmy na obozie z psem z Wandrusa.